Mark Steinmetz, Near Jefferson City |
"To w taki właśnie dzień mam skłonność do zawierania tych przypadkowych znajomości, które zmieniają tok mojego życia. Nieznajomy idący w moją stronę pozdrawia mnie jak starego przyjaciela. Wystarczy, że zamienimy kilka słów, a intymny stenograficzny język odwiecznych braci zastępuje powszechnie używany żargon. Porozumiewamy się w sposób intymny i seraficki, z łatwością i szybkością głuchoniemych od urodzenia. Dla mnie ma to jeden sens - doprowadzić do reorientacji. Zmiana trybu mojego życia, jak to wcześniej sformułowałem, oznacza po prostu - poprawę mojej pozycji syderalnej. Nieznajomy, nowo przybyły z innego świata, otwiera mi oczy. Poznaję swoje prawdziwe położenie. Odciskam świeży ślad w uprzywilejowanych obszarach przeznaczenia. Tak jak senna ulica wraca łagodnie na miejsce, tak ja teraz wtaczam się na swoje miejsce w szeregu. Panorama, na której tle się poruszam, jest pełna grozy i majestatu. Krajobraz prawdziwie tybetański przywołuje mnie do siebie. Nie wiem, czy jest to wytwór mojego zewnętrznego oka, czy jakiś gwałtowny wstrząs rzeczywistości zewnętrznej, dostosowującej się do głębokiej reorientacji, której się właśnie poddałem. Wiem tylko, że jestem bardziej samotny niż zwykle. Cokolwiek teraz nastąpi, będzie miało charakter szoku i odkrycia. Nie jestem sam. Jestem wśród innych samotników. I każdy z nas mówi swoim niepowtarzalnym językiem! To jak schodzenie się odległych bogów, z których każdy otulony jest aurą własnego niezrozumiałego świata. To pierwszy dzień tygodnia nowego cyklu świadomości. Cyklu, czy muszę to mówić, który może trwać tydzień lub całe życie. En avant, je me dis. Allons-y! Nous sommes la."