Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Crime On Monday. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Crime On Monday. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Crime on Monday / Flash

Anna Orłowska Leakage 

Raymond Chandler Głęboki Sen
"W drugim końcu pokoju, na czymś w rodzaju małego podium, stał fotel z drewna tekowego, a na nim, na ozdobionym frędzlami pomarańczowym szalu spoczywała Carmen Sternwood. Siedziała sztywno wyprostowana, z rękami złożonymi na oparciach fotela, z zaciśniętymi kolanami, upozowana na posąg egipskiej bogini. Podbródek wysunęła do przodu, małe, białe zęby błyszczały w uchylonych ustach. Szeroko rozwarte oczy miały źrenice rozszerzone szaleństwem. Wyglądała na nieprzytomną, mimo że siedziała jak człowiek zdający sobie sprawę ze swoich czynów. Sprawiała wrażenie kogoś, w czyim umyśle zachodzi ważny proces myślowy. Z jej ust wydobywał się piskliwy, zduszony dźwięk, nie zmieniało to jednak wyrazu jej twarzy, ani nie zmuszało warg do poruszania się. Nosiła długie kolczyki z jaspisu. Wyjątkowo ładne kolczyki, które musiały kosztować wiele setek dolarów. Poza tym nie miała na sobie niczego więcej. (...)
Odwróciłem od niej wzrok i spojrzałem na Geigera. Leżał na plecach na skraju chińskiego dywanu, obok czegoś, co sprawiało wrażenie ofiarnego pala. To coś miało orli profil, a jego wielkie okrągłe oko wyglądało jak soczewka aparatu fotograficznego, skierowanego na siedzącą w fotelu nagą dziewczynę. Do ofiarnego pala przymocowana była lampa błyskowa. Geiger nosił chińskie pantofle z grubymi, filcowymi podeszwami, czarne jedwabne spodnie od pidżamy i chiński kaftan, którego przód przesiąknięty był krwią. Jego szklane oko błyskało w moim kierunku - zdawało się być jedynym żywym elementem w całej postaci. Na pierwszy rzut oka widać było, że wszystkie trzy strzały trafiły w cel. Był martwy. 
Wybuch lampy błyskowej był tym, co przywiodło mi na myśl letnią błyskawicę. Szaleńczy krzyk wyzwoliła reakcja znarkotyzowanej dziewczyny. Trzy strzały były natomiast dziełem kogoś trzeciego, kto prawdopodobnie chciał odwrócić bieg wydarzeń. Kogoś, kto zbiegł po tylnych schodach, wskoczył do samochodu i pędem odjechał."

poniedziałek, 26 listopada 2012

Crime on Monday / Just an Accident

Julie de Waroquier Soul Storm (Ex-pression)

Vladimir Nabokov Przezroczyste przedmioty
"Amerykanka, jak się okazało, urocza, nazywała się Giulia Romeo, nazwisko to w języku starowłoskim znaczy "pielgrzym", a czyż my wszyscy nie jesteśmy pielgrzymami, a nasze sny - czyż nie są anagramami codziennej rzeczywistości? Doskoczył do niej, bo chciała rzucić się z okna. Duże okno miało niski parapet, szeroki i obity tapicerką, jak to parapety w tym kraju lodu i ognia. Ach, te lodowce, te jutrzenki cudne! Giulia, czy Julia, w firmowym gieźle Dopplera spowijającym jej świetliste ciało, przywarła do parapetu, rozpostartymi ramionami sięgając skrzydeł okna. Spojrzał poza nią, a tam, daleko w dole, w czeluści dziedzińca czy ogrodu, tańczyły takie same płomienie, jak czerwone papierowe języki, którym ukryty wentylator każe skakać po atrapach kłód gwiazdkowego kominka, w świątecznych witrynach zaśnieżonego dzieciństwa. Skok, lub próba zsunięcia się po powiązanych prześcieradłach (sposób zaciskania węzłów demonstrowała widoczna w lustrze na zapleczu snu Hugona sprzedawczyni z długą szyją, o urodzie średniowiecznej Flamandki) wydawały mu się istnym szaleństwem, toteż biedak robił, co mógł, aby powstrzymać Julię przed desperackim krokiem. Szukając najlepszego chwytu złapał ją od tyłu za szyję, kciukami o tępo spiłowanych paznokciach wpił się w oświetloną na fioletowo nasadę karku, a ośmioma palcami ucisnął okolice grdyki. Na ekranie kina naukowego po drugiej stronie dziedzińca, czy ulicy, mignęła konwulsyjnie wijąca się krtań, ale poza tym zapanował pokój i ład: trzymał Julię w garści i uratowałby ją od niechybnej śmierci, gdyby nie to, że w samobójczej próbie wyrwania się z ognia jakimś cudem ześlizgnęła się poza parapet, pociągając go za sobą w próżnię. Co za upadek! Co za niemądra Julia!"

poniedziałek, 19 listopada 2012

Crime on Monday / A Swallow's Diary

Jo Ann Callis Early Black & White

Amelie Nothomb Dziennik Jaskółki
"Czy aby nie idealizowałem Jaskółki z tej prostej przyczyny, że ją zabiłem? Moje zmysły zafunkcjonowały z opóźnieniem, lecz teraz, analizując niezwykle ważne wspomnienie jej twarzy, wpadały w uniesienie w obliczu tej niezwykłej gracji. I pomyśleć, że tak długo marzyłem o pięknej zabójczyni, a kiedy ją wreszcie znalazłem, niemal natychmiast ją uśmierciłem! Skrzywienie zawodowe - cóż za kretyński zawód! Pozostał mi po niej jedynie dziennik i kilka przebłysków pamięci. 
Dziś powszechnie nazywa się piękne dziewczyny zabójczyniami. Ty, Jaskółko, zabiłaś naprawdę. Znów cię widzę, jak stoisz wyprostowana, z rewolwerem wymierzonym w twojego pławiącego się w wannie ojca ministra, przeciwstawiając twe oszczędne słowa zabójczyni jego gadulstwu hipokryty, widzę twój profil czysty i surowy, twoje cudowne oburzenie, twoje strzały zamieniające tę kąpiel w pianie w kąpiel we krwi, a potem wchodzę ja, ty mnie widzisz, rozumiesz, że umrzesz, z odwagą ciekawości zatapiasz swoje oczy w moich.
I oto moment, w którym zamieram: nie widziałem dotąd nic równie pięknego, jak to wyznanie w twoich oczach, zabijesz mnie, ale nie boję się, patrzę na ciebie, jestem miejscem, w którym wszystko się dzieje, jestem akcją, która się w nim rozwija."

poniedziałek, 12 listopada 2012

Crime on Monday / Obsession

Camille Vivier Untitled

Ernesto Sabato Tunel, 1948
"Milczałem. W głowie mojej panował chaos: przeplatały się w niej na przemian piękne uczucia i posępne myśli, słuchałem zafascynowany jej głosu, cudownego głosu. Zachodzące słońce zalało purpurą chmury. Czułem, że ta cudowna chwila nigdy więcej się nie powtórzy. "Nigdy, nigdy" - myślałem odczuwając zawrót głowy nad tą przepaścistą krawędzią, z której tak łatwo by było pociągnąć ją wraz ze sobą w otchłań.
Dobiegały do mnie urywki zdań: "Boże mój... tyle rzeczy jest w tej naszej wspólnej wieczności... tyle rzeczy strasznych... jesteśmy nie tylko tym krajobrazem, lecz również żywymi ludźmi z krwi i kości, biedakami pełnymi brzydoty i nicości..."
Morze stawało się ciemnym widmem. Wkrótce zapanowała zupełna ciemność, w dole zaś fale nabrały jeszcze większej siły przyciągającej: pomyśleć tylko, jakie to byłoby łatwe! Ona mówiła, że jesteśmy nic nie znaczącymi ohydnymi stworami. Wiedziałem, do jakiego stopnia sam zdolny byłem do popełnienia różnego rodzaju obrzydliwości, przeraziła mnie jednak myśl, że ona również, i to na pewno, zdolna jest do tego rodzaju czynów. "Jak?" - myślałem. - "Z kim? Kiedy?" Zbudziła się we mnie niepohamowana chęć: rzucić się na nią, rozerwać ją paznokciami, chwycić za szyję, udusić, a potem wrzucić do morza. Słuchałem dalej urywkowych zdań: mówiła o jakimś kuzynie Juanie, o swojej młodości na wsi, doszło moich uszu jakieś wyznanie dotyczące rzeczy "ponurych i strasznych", jakie przeszła z tym drugim kuzynem. Zdawało się, że się przede mną spowiada; a ja głupiec, straciłem okazję wysłuchania jej spowiedzi i lepszego poznania Marii."

poniedziałek, 5 listopada 2012

(Classic) Crime on Monday

 Brighitta Moser-Clark Another Small Sacrifice, 2007

 Brighitta Moser-Clark Phillip, 2007

Edgar Allan Poe Zabójstwo przy Rue Morgue (The Murders on the Rue Morgue),1841
"Prawda nie zawsze znajduje się w studni. Toteż mniemam, iż poszlaki większej wagi leżą zawsze na wierzchu. Prawdy szuka się w dolinach, ale znajduje się ją na wysokościach gór. Przy badaniu ciał niebieskich objawiają się typowe źródła i właściwości błędów tego rodzaju. Spoglądając na gwiazdę przelotnie - patrząc na nią ukośnie, mianowicie w ten sposób, iż zwraca się ku niej boczną cząstkę siatkówki (znacznie wrażliwszą na słabe oddziaływanie światła niżeli jej ośrodek), dostrzega się ową gwiazdę dokładnie - ocenia się najwłaściwiej jej świetlistość, które słabnie w miarę, jak zwracamy ku niej spojrzenie na wprost. Wprawdzie w drugim wypadku pada na oko więcej promieni, ale za to w pierwszym istnieje subtelniejsza pobudliwość na wrażenia wzrokowe. Nadmierne pogłębienie osłabia i mąci jasność myśli. Jakbyłoby rzeczą możliwą, że nawet Wenus znikłaby nam z roztoczy niebieskiej, gdybyśmy jęli śledzić ją z usilnością zbyt skupioną, zbyt wytężoną, zbyt bezpośrednią."

"Truth is not always in a well. In fact, as regards the more important knowledge, I do believe that she is invariably superficial. The depth lies in the valleys where we seek her, and not upon the mountain-tops where she is found. The modes and sources of this kind of error are well typified in the contemplation of the heavenly bodies. To look at a star by glances —to view it in a side-long way, by turning toward it the exterior portions of the retina (more susceptible of feeble impressions of light than the interior), is to behold the star distinctly — is to have the best appreciation of its lustre — a lustre which grows dim just in proportion as we turn our vision fully upon it. A greater number of rays actually fall upon the eye in the latter case, but, in the former, there is the more refined capacity for comprehension. By undue profundity we perplex and enfeeble thought; and it is possible to make even Venus herself vanish from the firmament by a scrutiny too sustained, too concentrated, or too direct."
 


poniedziałek, 29 października 2012

(Fashion) Crime on Monday

Melanie Pullen, Oscar's Grass, High Fashion Crime Scenes, 1995-2005

 Georges Simenon Maigret i trup młodej kobiety
— Nie wydało się pani, że ona jest inna niż wszystkie klientki?
— One zawsze zaczynają od tego, że są inne. Po kilku miesiącach wszystkie są jednakowe.
— Znalazła pani coś odpowiednich rozmiarów?
— Tę niebieską, którą pan trzyma. Model numer czterdzieści. Pamięta wiele nocnych eskapad z „dziewczynkami” z tej dzielnicy.
— Wzięła ją?
— Za pierwszym razem — tak.
— I następnego dnia oddała ją rano?
— W południe. Byłam zaskoczona, że przychodzi tak wcześnie. One przeważnie śpią cały dzień.
— Zapłaciła należność?
— Tak.
— I potem już jej pani nie widziała aż do wczorajszego wieczoru?
— Już panu mówiłam. Było trochę po dziewiątej, kiedy zjawiła się i zapytała, czy mam jeszcze tę suknię. Powiedziałam, że tak. Wtedy zaczęła mi tłumaczyć, że tym razem nie może mi dać kaucji, ale — jeśli mi to odpowiada — zostawi to, co ma na sobie.
— Przebrała się tutaj?
— Tak. Potrzebowała także butów i płaszcza. Wyszukałam jej aksamitne wdzianko z kapturem, które mogło ujść za płaszcz.
— Jak ona wyglądała?
— Jak ktoś, kto koniecznie potrzebuje wieczorowej sukni i płaszcza.

poniedziałek, 22 października 2012

Crime on Monday

Gregory Crewdson Untitled (Ophelia), 2001
www.gregorycrewdsonmovie.com 

Georges Simenon Maigret i trup młodej kobiety
"Ludwika Laboine przypominała kliszę fotograficzną, zanurzoną w wywoływaczu. Dwa dni temu nie istniała dla nich w ogóle. Potem była profilem, niebieskim kształtem na mokrym bruku placu Vintimille, białym konturem na marmurowym stole w Instytucie Medycyny Sądowej. Teraz miała już imię i nazwisko; obraz zaczynał nabierać ostrości, mimo iż wciąż jeszcze był tylko schematem."